Firmy zajmujące nostryfikacją stwierdziły, że polski licencjat nie jest równy amerykańskiemu B.A.
Opcję mam 2:
1) Mogę wykonać 2 letnie studia magisterskie (zaczynając np. na SGH od lutego), i przenostryfikować to na amerykański B.A + potencjalnie M.A. i iść do OCS.
Zalety: idę na OCS
Wady: kolejne 2 lata na uczelni. :/
2) Wziąć kontrakt 18x-ray, dający mi "strzał" na SFAS i SFQC.
Zalety: Jeśli się przejdzie, ląduje w SF.
Wady: 20% osób przechodzi...
Niby mam o tyle dobrze, że zdaje sobie sprawę, że SFAS i SFQC to przede wszystkim niesamowity wysiłek fizyczny (zapieprzanie dziesiątek kilometrów z plecakiem dzień w dzień), a nie superhurra-SF-training, przez co zawsze jestem do przodu.
Dalej mogę jednak odpaść, i ląduje wtedy jako E-4 w 82nd (w większości wypadków).
Czasu do decyzji jeszcze trochę mam (do końca grudnia z gruba).
poniedziałek, 29 listopada 2010
czwartek, 4 listopada 2010
no k....
Agencja certyfikująca (FIS), właśnie mi napisała, że oni mi mogą co najwyżej napisać, że mam tyle i tyle godzin i licencjat, ale nie mogą bezpośrednie prze-certyfikować na B.A. Kasę zwrócą, dokumenty też (kolejne 2 tygodnie znając życie), i powiedzieli, że inna agencja (WES), powinna mi to zrobić, ale oni nie mogą...
Idealnie po prostu k.. idealnie.
Idealnie po prostu k.. idealnie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)