Długa przerwa spowodowana jest oczekiwaniem na security clearance (dostęp do danych niejawnych), co może trwać do 30 dni (a nawet ponad czasami).
Stay tuned!. :)
piątek, 26 marca 2010
piątek, 12 marca 2010
Graf - Środa
Mądrość rekruta Nr 41: Lubiący zdrabniać Amerykanie bazę w Grafenwohr nazywają Graf, a w Vilseck, Vil albo Seck. Lubiący ładne nazwę niemieccy ochroniarze przy bramie mówią "Wilkom to the United States Army Base at Grafenwohr, Bavaria, Dojczland".
Środa była dniem leniwym, w południe pojechałem z SFC H. na siłownie (gym), zdać APFT (Army Physical Fitness Test). W drodzę na siłkę zadałem mu pytanie, kto jeździ tymi wszystkimi sportowymi samochodami po bazie. Tutaj czas na małą, a właściwie dużą dygresję.
Gdzieś tak w wtorek rano zauważyłem, że po bazie poruszają się 4 typy samochodów.
Amerykańskie sportowe, typu Ford Mustang, Dodge Challenger etc (wszystkie nowe). Zazwyczaj siedzieli w nich mundurowi. Tak z 1/3 samochodów w bazie była "muscle".
Potem jeździły nowe wielkie pickupy, SUVy, jeepy lub ostatecznie ogromne kombiaki europejskie. W nich głównie kobiety.
Trzeci rodzaj to małe sportowe europejskie samochody typu BMW Z3-Z4-Z5, Audi TT etc... W nich głównie mundurowi, czasami kobiety.
Ostatni rodzaj to ciut tańsze, paliwooszczędne toyoty i inne japońce i europejskie bryki. Ich jest najmniej.
Na to SFC H. wyjaśnił mi sprawę w miarę krótko i zwięźle. Każdy szanujący się sierżant jeździ Fordem Mustangiem lub ogromnym pickupem, koniecznie nowym. Przez to, że jedzenie ,szkolę i mieszkanie dla siebie i rodziny ma za darmo, stać go na taką brykę.
Szanujący się oficer powyżej CPT jeździ ładnym BMW lub Audi, bo ma trochę więcej stylu niż typowy redneck SGT. Chyba, że jest naprawdę cowboyem, to ma Chevy Corvette C6. :D
Jako, że obu stać na drugą brykę, to pani SGT lub CPT jeździ rodzinnym van-em typu mąż, żona, 3 dzieci i dwa psy, lub SUVem wielkości porządnej stodoły.
Małymi oszczędnymi samochodami jeżdżą szeregowi najniższego stopnia (PVT velcro:), oraz dzieci żołnierzy. Jak to ujął SFC H. (który ma Mustanga i jakiegoś suv'a dla żony): "nie stać było mnie na kolejnego nowego mustanga dla syna, więc musiał dostać używany samochód". Jak to usłyszałem to prawie z jego służbowego focusa wypadłem.
Paliwo na terenie bazy kosztuje poniżej 3$ za gallon (dla prywatnych samochodów, dla służbowych jest za darmo).
Jedzenie w supermarketcie (PX), jest o 1/2 tańsze niż w USA, i z 3x tańsze niż w Europie. Przykład na podstawie żelek Haribo. Duże opakowanie miśków haribo w Carrefourze w PL kosztuje 5,10zł. W Niemczech kosztuję 1,90euro (8zł prawie).
W PX-ie kosztuję 49 centów (1,5zł). Wszystkie produkty mają podobne przesunięcie cenowe.
Koniec dygresji, wracamy do APFT.
Test fizyczny odbyłem na siłce wielkości lotniskowca, z boiskiem do gry w siatkę, kosza, bieżnią zawieszoną pod sufitem etc.
Musiałem zdać test składający się z pompek, brzuszków i biegu na 2 mile (3200m).
Wymagania to ok. 40 pompek, 50 brzuszków i bieg w 15:40. (suma 60pkt z każdego ćwiczenia, razem 180pkt na 300pkt do zdobycia.
Pompki i brzuszki poszły szybko, odpowiednio 56 i 60, bardzo pilnują poprawnej formy, trzeba je robić idealnie, miałem trochę "powtórzonych", czyli nie zaliczonych powtórzeń.
Bieg był mordęgą, powietrze było strasznie suche, katar nie pomagał, i ukończyłem go z czasem 15:02.
Wynik łączny 220pkt.
Cel: Mieć 300pkt do jesieni.
Popołudnie spędziłem wypełniając więcej papierków i oglądając TV.
Niestety wymaganego oficera ROTC do komisji oficerskiej nie było i komisja została przesunięta na kolejną wizytę (czyli jak otrzymam sec. clearance, za około 30 dni).
Środa była dniem leniwym, w południe pojechałem z SFC H. na siłownie (gym), zdać APFT (Army Physical Fitness Test). W drodzę na siłkę zadałem mu pytanie, kto jeździ tymi wszystkimi sportowymi samochodami po bazie. Tutaj czas na małą, a właściwie dużą dygresję.
Gdzieś tak w wtorek rano zauważyłem, że po bazie poruszają się 4 typy samochodów.
Amerykańskie sportowe, typu Ford Mustang, Dodge Challenger etc (wszystkie nowe). Zazwyczaj siedzieli w nich mundurowi. Tak z 1/3 samochodów w bazie była "muscle".
Potem jeździły nowe wielkie pickupy, SUVy, jeepy lub ostatecznie ogromne kombiaki europejskie. W nich głównie kobiety.
Trzeci rodzaj to małe sportowe europejskie samochody typu BMW Z3-Z4-Z5, Audi TT etc... W nich głównie mundurowi, czasami kobiety.
Ostatni rodzaj to ciut tańsze, paliwooszczędne toyoty i inne japońce i europejskie bryki. Ich jest najmniej.
Na to SFC H. wyjaśnił mi sprawę w miarę krótko i zwięźle. Każdy szanujący się sierżant jeździ Fordem Mustangiem lub ogromnym pickupem, koniecznie nowym. Przez to, że jedzenie ,szkolę i mieszkanie dla siebie i rodziny ma za darmo, stać go na taką brykę.
Szanujący się oficer powyżej CPT jeździ ładnym BMW lub Audi, bo ma trochę więcej stylu niż typowy redneck SGT. Chyba, że jest naprawdę cowboyem, to ma Chevy Corvette C6. :D
Jako, że obu stać na drugą brykę, to pani SGT lub CPT jeździ rodzinnym van-em typu mąż, żona, 3 dzieci i dwa psy, lub SUVem wielkości porządnej stodoły.
Małymi oszczędnymi samochodami jeżdżą szeregowi najniższego stopnia (PVT velcro:), oraz dzieci żołnierzy. Jak to ujął SFC H. (który ma Mustanga i jakiegoś suv'a dla żony): "nie stać było mnie na kolejnego nowego mustanga dla syna, więc musiał dostać używany samochód". Jak to usłyszałem to prawie z jego służbowego focusa wypadłem.
Paliwo na terenie bazy kosztuje poniżej 3$ za gallon (dla prywatnych samochodów, dla służbowych jest za darmo).
Jedzenie w supermarketcie (PX), jest o 1/2 tańsze niż w USA, i z 3x tańsze niż w Europie. Przykład na podstawie żelek Haribo. Duże opakowanie miśków haribo w Carrefourze w PL kosztuje 5,10zł. W Niemczech kosztuję 1,90euro (8zł prawie).
W PX-ie kosztuję 49 centów (1,5zł). Wszystkie produkty mają podobne przesunięcie cenowe.
Koniec dygresji, wracamy do APFT.
Test fizyczny odbyłem na siłce wielkości lotniskowca, z boiskiem do gry w siatkę, kosza, bieżnią zawieszoną pod sufitem etc.
Musiałem zdać test składający się z pompek, brzuszków i biegu na 2 mile (3200m).
Wymagania to ok. 40 pompek, 50 brzuszków i bieg w 15:40. (suma 60pkt z każdego ćwiczenia, razem 180pkt na 300pkt do zdobycia.
Pompki i brzuszki poszły szybko, odpowiednio 56 i 60, bardzo pilnują poprawnej formy, trzeba je robić idealnie, miałem trochę "powtórzonych", czyli nie zaliczonych powtórzeń.
Bieg był mordęgą, powietrze było strasznie suche, katar nie pomagał, i ukończyłem go z czasem 15:02.
Wynik łączny 220pkt.
Cel: Mieć 300pkt do jesieni.
Popołudnie spędziłem wypełniając więcej papierków i oglądając TV.
Niestety wymaganego oficera ROTC do komisji oficerskiej nie było i komisja została przesunięta na kolejną wizytę (czyli jak otrzymam sec. clearance, za około 30 dni).
Graf - Wtorek
W wtorek od rana byłem w klinice wojskowej na terenie bazy. Od 9tej do 1030 bardzo ładna pani w stopniu Specialist i mózgu wielkości naboju 5.56mm starała się mnie zarejestrować, bo nie mogła znaleźć w kompie formularza dla badań na OCS. Ostatecznie z punktu widzenia medycznego odbyłem badania na 68W (medyk wojskowy), bo ma takie same wymagania, a formularz na 09S (OCS), nie istnieje. Army logic.
Najpierw poszło badanie krwi, wzięli próbkę krwi, wysłali do laboratorium oraz kazali nasikać do słoiczka na badania narkotykowe.
Potem było badanie wzroku bez i z okularami, potwierdzono moją wadę, oraz potwierdzono, że mam wzrok 20/20 (idealny) z okularami/soczewkami. Czyli good to go.
Kolejne to badanie słuchu, zapakowali mnie do dźwiękoszczelnego pudła, nałożyli słuchawki i dali coś a'la długopis na kablu z guzikiem który miałem naciskać jak usłyszałem dźwięk z słuchawek. z 25 minut stukałem w ten przycisk, wyszedłem dostałem wynik badań który mi nic nie mówił i poszedłem na główne badanie przez lekarza. Okazało się, że SPC J. który nadzorował w szpitalu moje papiery poszedł na lunch (1130-13), więc i ja poszedłem.
Jak wróciłem, najpierw jakiś spec-4 mi zmierzył ciśnienie krwi i następnie lekarz (wyglądał jak Amisz :) ), zrobił badanie.
Obejmowało ono tak istotne rzeczy jak zakres ruchu kończyn, postawa, stopy, oraz czy posiadam oba jądra.
Okazało się że jestem ogólnie zdrowy (katar się nie liczył), powiedział, że słuch też mam ok, jak i że mam oba jądra (najważniejsza wiadomość całego dnia :D). Dostałem stempelek w papiery i wio do biura.
Resztę dnia spędziłem wypełniając więcej papierków i oglądając w hotelu telewizję (Armed Forces Network).
Najpierw poszło badanie krwi, wzięli próbkę krwi, wysłali do laboratorium oraz kazali nasikać do słoiczka na badania narkotykowe.
Potem było badanie wzroku bez i z okularami, potwierdzono moją wadę, oraz potwierdzono, że mam wzrok 20/20 (idealny) z okularami/soczewkami. Czyli good to go.
Kolejne to badanie słuchu, zapakowali mnie do dźwiękoszczelnego pudła, nałożyli słuchawki i dali coś a'la długopis na kablu z guzikiem który miałem naciskać jak usłyszałem dźwięk z słuchawek. z 25 minut stukałem w ten przycisk, wyszedłem dostałem wynik badań który mi nic nie mówił i poszedłem na główne badanie przez lekarza. Okazało się, że SPC J. który nadzorował w szpitalu moje papiery poszedł na lunch (1130-13), więc i ja poszedłem.
Jak wróciłem, najpierw jakiś spec-4 mi zmierzył ciśnienie krwi i następnie lekarz (wyglądał jak Amisz :) ), zrobił badanie.
Obejmowało ono tak istotne rzeczy jak zakres ruchu kończyn, postawa, stopy, oraz czy posiadam oba jądra.
Okazało się że jestem ogólnie zdrowy (katar się nie liczył), powiedział, że słuch też mam ok, jak i że mam oba jądra (najważniejsza wiadomość całego dnia :D). Dostałem stempelek w papiery i wio do biura.
Resztę dnia spędziłem wypełniając więcej papierków i oglądając w hotelu telewizję (Armed Forces Network).
Grafenwohr - Poniedziałek
W poniedziałek przyleciałem do Norymbergii, gdzie mnie odebrał SFC H. swoim służbowym fordem focusem. Godzinka jazdy i jesteśmy w Grafenwohr gdzie znajduje się średniej wielkości baza, gdzie stacjonuje brygada Strykerów. Baza otoczona podwójnym płotem, dostaje przepustkę, w środku zaskoczenie, przenieśli amerykańskie miasteczko i posadzili w Niemczech. Poza dużą ilością ludzi w UCP, to wygląda jak typowe miasto. Domki, Burger Kingi, salony samochodowe, supermarkety. Koszary dla niezamężnych żołnierzy wyglądają lepiej niż akademiki dla studentów w Polsce. Fotek niestety nie mogłem robić.
Prawie poniedziałek spędzam w biurze wypełniając papierki (recruiting station), gdzie siedzą SFC H. i SFC N. (SFC M. wyjechał na miesiąc do USA). Popołudniu SFC H. wiezie mnie do bazy w sąsiednim mieście, Vilseck, gdzie przemiła pani przeprowadza dla mnie i 3 dziewczyn ASVAB'a. Wynik dostaje wdg. skali procentowej zdających (percentile score), czyli gdzie lokuje się względem wszystkich innych zdających w USA. Dostaje 95, czyli 95% zdających jest gorsze od mnie. Potrzebny mi GT score będzie za tydzień, bo to wyliczają w Nowym Yorku. SFC H. powiedział, że z jego doświadczenia, będę miał GT=130+ (potrzebuje do OCS 110). On miał Percentile Score 75, i GT=119, więc się nie martwię. Wracamy do biura, gdzie dostaje trochę formularzy medycznych do wypełnienia.
Koło 19tej SFC H. wiezie mnie do hotelu na terenie bazy, standard gdyby był za bazą, to tak na oko 80 euro za noc, więc lans i bauns. Na wtorek mam być w biurze o 9tej, i biorą mnie na testy medyczne.
Prawie poniedziałek spędzam w biurze wypełniając papierki (recruiting station), gdzie siedzą SFC H. i SFC N. (SFC M. wyjechał na miesiąc do USA). Popołudniu SFC H. wiezie mnie do bazy w sąsiednim mieście, Vilseck, gdzie przemiła pani przeprowadza dla mnie i 3 dziewczyn ASVAB'a. Wynik dostaje wdg. skali procentowej zdających (percentile score), czyli gdzie lokuje się względem wszystkich innych zdających w USA. Dostaje 95, czyli 95% zdających jest gorsze od mnie. Potrzebny mi GT score będzie za tydzień, bo to wyliczają w Nowym Yorku. SFC H. powiedział, że z jego doświadczenia, będę miał GT=130+ (potrzebuje do OCS 110). On miał Percentile Score 75, i GT=119, więc się nie martwię. Wracamy do biura, gdzie dostaje trochę formularzy medycznych do wypełnienia.
Koło 19tej SFC H. wiezie mnie do hotelu na terenie bazy, standard gdyby był za bazą, to tak na oko 80 euro za noc, więc lans i bauns. Na wtorek mam być w biurze o 9tej, i biorą mnie na testy medyczne.
Droga powrotna
Zacznę od drogi powrotnej, bo była urocza.
O 12tej byłem na lotnisku w Norymbergi, miałem samolot do Frankfurtu o 1445, a potem do Warszawy o 1710. Czasu na przesiadkę aż nadto. Jak się okazuję, czekałem na wejście ponad godzinę, a potem na pasie dalej i w Frankfurcie byłem 1705 i mi zwiała bryka. :P
Dali mi bilet do Warszawy przez Berlin za 1000euro!!! (ja nie musiałem płacić, Lufthansa musiała się wykosztować na to:), znowu były 2 godziny na przesiadki, znowu samolot się spóźnił i wylądowałem w Berlinie 2005 z wylotem 2010 do Warszawy. Na szczęście zepsuł się Embraer LOT-u i podstawiali inny (ATR-72), wiec zdążyli mnei i jakiś dwóch Finów przewieźć van-em technicznym pod tego ATR, niestety jak się okazało, bez bagażu, który został w Berlinie. Ma być dziś lub w pon. kurierem. Lufthansa rządzi.
//
Will start with the return trip, since it was "fantastic".
I got to Nuremberg airport at 1200, the flight to Frankfurt was at 1445, and from there to Warsaw at 1710. Enough time for changing flights- THOUGHT SO! :P
Waited an extra hour at Nuremberg airport to board the plane, then another one inside the plane on the taxiway. Landed at Frankfurt International at 1705 and my flight to Warsaw flew of without me.
Lufthansa gave me a ticket for 1000 euro to Berlin (Thank God, Lufthansa had to pay for it:P), an again I had over two hours between flights in Berlin. Too bad my flight was lat (again...), and I landed in Berlin at 2005, with the LOT flight to Warsaw leaving at 2010hrs. Happily the LOT Embraer plane broke down in Warsaw, and they were setting up an old prop ATR-72. Lufthansa packed me and two Fins into a technical van and drove us direct to the plane on the tarmac. Sadly my baggage got left in Berlin, will be here tomorrow.
So instead of being in Warsaw at 1830, got there around midnight, would have been faster by train from Graf.
Lufthansa rocks!
O 12tej byłem na lotnisku w Norymbergi, miałem samolot do Frankfurtu o 1445, a potem do Warszawy o 1710. Czasu na przesiadkę aż nadto. Jak się okazuję, czekałem na wejście ponad godzinę, a potem na pasie dalej i w Frankfurcie byłem 1705 i mi zwiała bryka. :P
Dali mi bilet do Warszawy przez Berlin za 1000euro!!! (ja nie musiałem płacić, Lufthansa musiała się wykosztować na to:), znowu były 2 godziny na przesiadki, znowu samolot się spóźnił i wylądowałem w Berlinie 2005 z wylotem 2010 do Warszawy. Na szczęście zepsuł się Embraer LOT-u i podstawiali inny (ATR-72), wiec zdążyli mnei i jakiś dwóch Finów przewieźć van-em technicznym pod tego ATR, niestety jak się okazało, bez bagażu, który został w Berlinie. Ma być dziś lub w pon. kurierem. Lufthansa rządzi.
//
Will start with the return trip, since it was "fantastic".
I got to Nuremberg airport at 1200, the flight to Frankfurt was at 1445, and from there to Warsaw at 1710. Enough time for changing flights- THOUGHT SO! :P
Waited an extra hour at Nuremberg airport to board the plane, then another one inside the plane on the taxiway. Landed at Frankfurt International at 1705 and my flight to Warsaw flew of without me.
Lufthansa gave me a ticket for 1000 euro to Berlin (Thank God, Lufthansa had to pay for it:P), an again I had over two hours between flights in Berlin. Too bad my flight was lat (again...), and I landed in Berlin at 2005, with the LOT flight to Warsaw leaving at 2010hrs. Happily the LOT Embraer plane broke down in Warsaw, and they were setting up an old prop ATR-72. Lufthansa packed me and two Fins into a technical van and drove us direct to the plane on the tarmac. Sadly my baggage got left in Berlin, will be here tomorrow.
So instead of being in Warsaw at 1830, got there around midnight, would have been faster by train from Graf.
Lufthansa rocks!
I'm back
Właśnie wróciłem po emocjonującej podróży po całych Niemczech z Lufthansą i bez bagażu.
95% roboty do szkoły oficerskiej już załatwione, jutro napiszę więcej bo z nóg padam po całym dniu szlajania się po lotniskach i spóźnionych lotach.
//
Just got back from a really shitty trip around the whole of Germany with Lufthansa, and without my luggage. 95% of the stuff for OCS is done, I'll write some more tomorrow, since I'm falling asleep after spending the whole day on airports and delayed flights.
95% roboty do szkoły oficerskiej już załatwione, jutro napiszę więcej bo z nóg padam po całym dniu szlajania się po lotniskach i spóźnionych lotach.
//
Just got back from a really shitty trip around the whole of Germany with Lufthansa, and without my luggage. 95% of the stuff for OCS is done, I'll write some more tomorrow, since I'm falling asleep after spending the whole day on airports and delayed flights.
piątek, 5 marca 2010
Travel Orders
Dostałem dziś bilet elektroniczny na lot do Monachium a potem do Norymbergi, gdzie mnie odbierze SFC H. (SFC M. wyjeżdża na urlop). Całość opłacona przez podatnika. :)
Wdg. SFC M. możliwe (60%), że zdołam załatwić przez pon-czw wszystko (tzn. badania medyczne, fizyczne, ASVAB oraz komisję oficerską). Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Wylot z Okęcia w poniedziałek o 0625hrs.
Got the electronic ticket today. The flight is from Okecie (Warsaw), to Munich, and then to Nuremberg, where SFC H. will pick me up (SFC M. is out of town) All paid for by the taxpayers. :)
According to SFC M. it is possible (60%), that I will be able to do everything I need from Monday to Thursday (that is the medicals, APFT, ASVAB and OCS board). Wonder how much I will really do.
Got the flight out from Okęcie Airport, Warsaw at 0625hrs, Monday.
Wdg. SFC M. możliwe (60%), że zdołam załatwić przez pon-czw wszystko (tzn. badania medyczne, fizyczne, ASVAB oraz komisję oficerską). Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Wylot z Okęcia w poniedziałek o 0625hrs.
Got the electronic ticket today. The flight is from Okecie (Warsaw), to Munich, and then to Nuremberg, where SFC H. will pick me up (SFC M. is out of town) All paid for by the taxpayers. :)
According to SFC M. it is possible (60%), that I will be able to do everything I need from Monday to Thursday (that is the medicals, APFT, ASVAB and OCS board). Wonder how much I will really do.
Got the flight out from Okęcie Airport, Warsaw at 0625hrs, Monday.
poniedziałek, 1 marca 2010
Officer Candidate School
OCS to jedna z 5 dróg do zostania oficerem w U.S. Army.
Pozostałe 3 to:
West Point - Akademia wojskowa, 4 lata koszarowania, zajęcia wojskowe + normalne studia. Wychodzisz z stopnień podporucznika (2LT) oraz licencjatem.
ROTC (Reserve Officer Training Corps) - Szkolenie oficerskie w trakcie 4 letnich studiów licencjackich na amerykańskich uniwersytetach. Większość oficerów kończy ROTC. Po otrzymaniu licencjatu od cywilnej uczelni otrzymuje się stopień 2LT (pod warunkiem uczestnictwa w zajęciach wojskowych w wakacje i weekendy oczywiście)
Direct Commisioning - Bezpośrednia promocja do stopnia oficera, zazwyczaj stosowana wobec lekarzy, prawników i innych specjalistów na krótki okres czasu.
Battlefield commision - Czyli promocja bezpośrednio na polu bitwy za zasługi (zazwyczaj dla sierżanta który przejął dowodzenie plutonem w walce, po utracie dowódcy). Nie praktykowana od czasów wojny w Korei.
I tak dochodzimy do OCS.
OCS to szkołą oficerska do której można się zgłosić po ukończeniu licencjatu na cywilnej uczelni (proces rekrutacji można rozpocząć 9 miesięcy przed, ale kontrakt staje się ważny dopiero od momentu otrzymania dyplomu). Jest otwarta dla kandydatów cywilnych, którzy nie odbyli służby wojskowej, jak i dla żołnierzy zawodowych (enlisted), którzy osiągnęli stopień sierżanta (SGT), oraz ukończyli licencjat na cywilnej uczelni (Armia opłaca studia potencjalnym kandydatom, którzy rokują nadzieje na OCS).
Jest to 12 tygodniowy kurs, który odbywa się po BCT. Ma za zadanie wykształcić oficera, który po ukończeniu OCS będzie mógł udać się na specjalistyczne szkolenie związane z jego "branch" (gałęzią Army, np piechota).
Główny nacisk kładzie się na reakcje kadetów na róźne sytuacje taktyczne, nawigację lądową, oraz sprawność fizyczną.
Pozostałe 3 to:
West Point - Akademia wojskowa, 4 lata koszarowania, zajęcia wojskowe + normalne studia. Wychodzisz z stopnień podporucznika (2LT) oraz licencjatem.
ROTC (Reserve Officer Training Corps) - Szkolenie oficerskie w trakcie 4 letnich studiów licencjackich na amerykańskich uniwersytetach. Większość oficerów kończy ROTC. Po otrzymaniu licencjatu od cywilnej uczelni otrzymuje się stopień 2LT (pod warunkiem uczestnictwa w zajęciach wojskowych w wakacje i weekendy oczywiście)
Direct Commisioning - Bezpośrednia promocja do stopnia oficera, zazwyczaj stosowana wobec lekarzy, prawników i innych specjalistów na krótki okres czasu.
Battlefield commision - Czyli promocja bezpośrednio na polu bitwy za zasługi (zazwyczaj dla sierżanta który przejął dowodzenie plutonem w walce, po utracie dowódcy). Nie praktykowana od czasów wojny w Korei.
I tak dochodzimy do OCS.
OCS to szkołą oficerska do której można się zgłosić po ukończeniu licencjatu na cywilnej uczelni (proces rekrutacji można rozpocząć 9 miesięcy przed, ale kontrakt staje się ważny dopiero od momentu otrzymania dyplomu). Jest otwarta dla kandydatów cywilnych, którzy nie odbyli służby wojskowej, jak i dla żołnierzy zawodowych (enlisted), którzy osiągnęli stopień sierżanta (SGT), oraz ukończyli licencjat na cywilnej uczelni (Armia opłaca studia potencjalnym kandydatom, którzy rokują nadzieje na OCS).
Jest to 12 tygodniowy kurs, który odbywa się po BCT. Ma za zadanie wykształcić oficera, który po ukończeniu OCS będzie mógł udać się na specjalistyczne szkolenie związane z jego "branch" (gałęzią Army, np piechota).
Główny nacisk kładzie się na reakcje kadetów na róźne sytuacje taktyczne, nawigację lądową, oraz sprawność fizyczną.
Subskrybuj:
Posty (Atom)