wtorek, 18 maja 2010

Hurry up and wait

Na własnej skórze przeżywam słynną w niektórych kręgach wojskową doktrynę zwaną "hurry up and wait" (śpiesz się i czekaj). Objawia się ona przez poganianie do zrobienia czegoś (lub wielu rzeczy), w bardzo krótkim czasie, a następnie długim czekaniu na kolejne zadanie, lub wyniki.
Mój proces rekrutacyjny do OCS składa się tylko z takich cyklów hurry up (w trakcie wyjazdów do Graf, oraz szukania papierów przed wyjazdami), oraz cyklów wait, jak teraz, gdy nic się nie dzieje, rekruterzy wloką się niesamowicie, nic się nie rusza i ogólnie siedzę i myślę czy kiedykolwiek zdołają to ogarnąć do końca tak by bym mógł podpisać kontrakt.

Z innych spraw, rozważałem co zrobić jeśli USAREC board (II-ga komisja), mnie nie zaakceptuje dwa razy. Doszedłem do wniosku, że w takim wypadku postaram się wyciągnąć od recruiting station kontrakt na szeregowego z opcją "Infantry - Airborne+Ranger". Jest to kontrakt, który gwarantuje jedno podejście do Airborne School (szkoły spadochronowej), oraz jedno podejście do RIP (Ranger Indoctrination Program), czyli szkolenia dla żołnierzy szeregowych (enlisted), którzy chcą się dostać do słynnego 75th Ranger Regiment.
W takim wypadku bym starał się o ponowne przyjęcie do OCS, już jako żołnierz.

2 komentarze:

  1. Ty - z wykształceniem wyższym i twoimi perspektywami naprawdę mażysz o piechocie? Przemyśl to. Bo powiem: nie wiesz co robisz! Zmarnujesz czas i sfrustrujesz się tylko. I to pod warunkiem, że wyjdziesz z tego żywy i bez urazów. Wiem, bo 4 lata byłem 21B. Żal jak byłem głupi.. Wyszedłem i okazało się.. że jestem nic nie warty. Moi kumple, mechanicy, laboranci, medycy itp. dostali szybko świetną robotę dla np. Brown&Roots i Ix, a dla mnie nic nie było i nie będzie. Po przeliczeniu okazało się, że moje 4 lata są warte.. 1 kredyt uniwersytecki!! A mój kolega - prosty finance specialist, który prawie nic nie robil, zawsze miał wolne i zwiedzil całą Europę podczas, gdy ja tkwiłem w błoci, na durnych wartach i nocnych służbach dyżurnych - dorobił kilka kredytów i okazało się, że ma już degree!!!! Inna sprawa, że miał zawsze czas i możliwości (siedział w pracy przed kompem) żeby czegoś sie pouczyć. Nie sądzę, żeby ci zaufali i żebyś dostał się do OCS. Pamiętaj, że to Mccartyzm w czystej formie! Polakom nie ufają. I nie będą. Służba może być fajna. Ale tylko mądrze wybrana!! Myślę, że algorytm jest prosty - im dłuższe AIT tym lepszy zawód. Jeżeli uczysz się 24 miesiące, to kosztuje to armię dziesiątki tysiecy $, więc dbają o ciebie, a najważniejsze - po wyjściu możesz to skeszować o dostać dobrą, ciekawą i poważaną robotę!! Piechociaż? Są ich tysiace! Nie przekłada sie to nijak na pracę cywilną i poza urokiem opowieści i bajerem dla panienek. Życie szybko to zweryfikuje. Nie wspominając o poziomie ludzi, ktorzy tam służą - z wyższym wyksztalceniem będziesz tam zjawiskiem i hybrydą, której nikt nie zrozumie i będzie ci sie obrywalo za to, że marnujesz szansę, której oni nigdy nie mieli. Ufff!! Długie to bylo. Jestem z Wawki jakby co. Email: yzenden@yahoo.com Czołem!!

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż, każdy, ma prawo do takiej opinii a nie innej. Na oko do OCS się dostałem, czekam tylko na dyplom. :) Tam na pewno będę ewenementem z wyższym wykształceniem, biorąc pod uwagę, że każdy oficer musi mieć wyższe wykształcenie.
    Polakom może i nie ufają, ale Amerykanom (a takowym jestem z urodzenia, paszportu i przekonania), już raczej tak.

    Jeśli bym jednak się nie dostał do OCS, to bym próbował na kontakt dający mi strzał na Airborne i Ranger School, lub SFQC.

    OdpowiedzUsuń